Autor Wiadomość
Ania
PostWysłany: Pią 13:51, 08 Cze 2007    Temat postu:

Właściwie... Sama nie wiem, jak to się stało, że jestem w "Zgrzycie". Wcześniej nie należałam do żadnej drużyny, jedynie przez krótką chwilę byłam zuchem. Wydaje mi się, że to po długim wysłuchiwaniu, jak świetnie jest na biwakach, obozach (w Lubiatowie) i jak cudownie jest być harcerką- postanowiłam przyjść na zbiórkę. Ta decyzja nie zapadła jednak tak szybko, jakby się to wydawało, bo nie obeszło się bez półrocznego zastanawiania się nad tym, czy to jest dobry pomysł . Mimo wszystko jestem zadowolona ze swojej decyzji.
[ Najbardziej skusił mnie chyba... Nietypowy profil drużyny i oderwanie od rzeczywistości w czasie zbiórek ( te nocne skradanie się po lasach ).]
KaMu
PostWysłany: Pią 7:56, 08 Cze 2007    Temat postu:

Jak trafiłem do Zgrzytu? Dzięki Ewelinie (to chyba połowa ludzi w Zgrzycie wie Mruga) Byłem na kilku spotkaniach dyskusyjno-organizacyjnych, później na kilku zbiórkach i... bach! zostałem zaanekowany. To było fajne jak podczas pewnego spotkania u Czosnka, po zażartej dyskusji chłopacy poszli do kuchni a Czosnyk podszedł do mnie i powiedział "witam w drużynie" Można by rzec, że stało się to bez mojej wiedzy, ale nie żałuje
bodzio
PostWysłany: Czw 21:30, 07 Cze 2007    Temat postu:

A ja nie trafiłem do Zgrzytu Smutny To Zgrzyt trafił na mnie Wesoly
dawid_89
PostWysłany: Czw 18:59, 07 Cze 2007    Temat postu:

Mam prośbę, aby osoby, które nie napisały jeszcze tego jak trafiły do drużyny, aby to zrobiły, bo mi się to przyda, a wam też, bo to ja będę prezentować wasze osoby Wesoly
Kriz
PostWysłany: Sob 14:10, 09 Gru 2006    Temat postu: 10 juz lat mija

Heee, jak to było?... byłem sobie w Czwartej klasie podstawówki gdy na lekcje chyba muzyki wszedł dhKetchup i dhAla (albo Gosia, kurcze nie pamiętam tyle lat). Przez 1,5 roku byłem zuszkiem. Byłem nawet na kolonii zuchowej w Lubiatowie...
Potem obietnica Zucha i 13 dh -, gdzie się sharcerzyłem do szpiku kości,
w - poznałem znaczną częś obecnego Zgrzytu, zaczęła się tworzy więź, potem.... szukałem jakiejś drużyny dla siebie. Ketchup rozwiązał drużynę jakies 2 tygodnie po moim odejściu. dh Ketchupa, dh Ale, dhGosie Wspominam zwielkim sen tymentem...
Byłem na zbiórkach różnych drużyn, U Wiercipięt potem w Żarówie, aż pojawił się tam Czosneczek i spytał mnie czy nie chciałbym zacząc chodzic na zbiórki w gim nr 2(bo do żarów pocinałem przez całą Oławę do gim nr. 1 z pod szpitala) i zaczęła się jazda!!! poligony biwaki, rajdy Bastyliony i inne, słowem dostałem moc wrażeń, ale też harcerskiego wychowania.
no i jeszcze te harcerki:) przez wiele lat tylko dla nich zakładałem mundur:) do ideałów dorosło się troche później:) Pchełka -pozdrawiam Very Happy
Z czasem założyłem zastęp w SP 4. Później po 3 latach harcerze poszli do gimnazjum, no to się zrobiło nabór i w gim. nr.2. A jak już nabrałem ostatnich szlifów prowadząc zastęp starszoharcerski- założyłem 7 DH w Marcinkowicach. Ale Zgrzytu tak nie zostawiłem, nie nie Wesoly Serce rośnie jak widze nowe twarze wśród nas, jak uda nam się razem coś wykombinowac żeby naszym dzieciaczkom,.... przepraszam.... harcerzom się podobał. Widziec te same twarze z przed 10 lat z jednej gromady zuchowej i te świeżo sharcerzone to największe przyjemnośc jaka możecie mi kochani sprawic.
i to dlatego jeszcze biegam po lesie np. próbując przedrzec się do bunkra:)
kingers
PostWysłany: Czw 20:39, 07 Gru 2006    Temat postu:

Długo zwlekałam żeby zostawić tu swój ślad, ale chyba już przyszedł ten czas.
Moja harcerska droga jest dość długa (choć nie tak bardzo jak dh Czosnka).
Do ZHPu wstąpiłam jakieś 9 lat temu i dobrze pamiętam, że na pierwszej zbiórce śpiewaliśmy jakąś śmieszną piosenkę o kotkach To były same początki "Żarówy". Potem przez jakis czas miałam przerwę. Przez około rok należałam także do "Młodych Wilków", potem znowu przerwa.
Aż pewnego razu dziewczyny z osiedla ponownie zwerbowały mnie do "Żarówy". I wtedy tak naprawdę zaczęła się moja harcerska przygoda! W Chwałowicach dostałam przyrzeczenie z rąk dh Basi, co było jednym z najpiękniejszych monentów jakie pamiętam. Jakieś 3 lata temu razem z Ewcią założyłyśmy "Pajęczynę", ale powiem wam szczerze,że były z nas jeszcze
wtedy gówniary! Przyszedł czas na kurs drużynowych w Krzeczkowie (to był 2003rok). Potem Ewelina przejęła drużynę a ja zostałam przyboczną "odmłodzonej Żarówy". I chyba właśnie wtedy moje drogi zaczęły się krzyżować ze "Zgrzytem". Wspólne biwaki, wyjazdy... Na początku byłam dość sceptycznie nastawiona do tego rodzaju działalności. Poprostu takiego harcerstwa jeszcze nie znałam. W międzyczasie założyłam jeszcze swoją własną drużynę w Bystrzycy i tym bardziej potrzebowałam "odskoczni". Czegoś "innego", żeby nie zwariować! Takim rozwiązaniem okazał sie "Zgrzyt". Nie pamiętam już dokłanie kto mnie namówił na zbiórki, ale napewno duży wpływ miała Phełka i Agar. Dalszy ciąg to już chyba znacie.
polcz
PostWysłany: Nie 10:32, 27 Sie 2006    Temat postu:

No to teraz mogę Ci odpowiedzieć że przyjść to nie wszystko, może każdy ale trzeba było wytrzymać kilka kolejnych zbiórek, nie wiem jak to zrobiłaś ale Ci się udało !!
Martyna
PostWysłany: Nie 21:18, 11 Cze 2006    Temat postu:

Chyba w końcu nadszedł właściwy czas, aby po mnie również został jakiś ślad. Więc jak ja trafiłam do drużynki? Wydaje mi się ze do harcerstwa chciałam należeć jeszcze pod koniec podstawówki. Były niestety dwie dość duże przeszkody: 1. mieszkam w wiosce w której gdyby nie Druh Krzysiek nadal nie byłoby żadnych harcerzy. 2. poznałam Druhnę Ewelinę, która powiedziała mi, że harcerz potrafi zjeść wszystko- ta licha wzmianka wystraszyła małą Martynkę na tyle że o harcerstwie zapomniałam na najbliższe trzy lata. W gimnazjum poznałam Anię. Minął jeden rok, potem drugi i następnych kilka miesięcy, aż pewnego zimowego czwartku będąc na kole teatralnym wpada mi do głowy myśl: „chce się zaciągnąc do Zgrzytu”. Szybko pobiegłam do Krzaczka i się pytam jak mogę się dostać do 14DH, pada odpowiedź: musisz jutro przyjść na zbiórkę i nic więcej. Na drugi dzień już mnie poznaliście.
KoRgAnN
PostWysłany: Śro 12:32, 10 Maj 2006    Temat postu:

hu hu jak to sie wszystko zaczelo... w sumie smieszna historia bo pewnego piatkowego wieczora lat chyba z 5 w tyl czekalem na kolezanke ( Pchele :* ) i po zbiorce podszedl do mnie Czosnek z zapytaniem co tutaj robie i czy nie chcialbym przyjsc za tydzien na zbiorke Wesoly w sumie z nadmiaru wolnego czasu zgodzilem sie i tak sie zaczela moja przygoda z zhpem i 14 dh a co do reszty to inna historia

eot
Satan
mrowa
PostWysłany: Sob 15:42, 29 Kwi 2006    Temat postu:

Zostałam poproszona o to, aby częściej odwiedzać Waszą stronkę i zostawić trochę postów... Trochę się zdziwiłam, ale jak to Wasz druh drużynowy powiedział: "Bądż co bądz szmat czasu z nami spędziłaś, a to że odeszłaś ? trudno, jedni odchodzą inni przychodzą. "
Nie wiem dlaczego chciał, abym zostawiła komenta własnie tutaj... ale obiecałam, że coś napiszę... więc... moja przygoda z ZHP... Wesoly (pamiętacie to jeszcze?! Wesoly
zaczeła się jeszcze w podstawówce. Byłam wtedy bardzo małą dziewczynką...
Pewnego razu do klasy, na lekcję matematyki weszło dwóch ludzi w harcerskich mundurach. Była to dh. Gosia i wiele razy tu wspominany dh. Ketchup Wesoly
Tak zaczęła się moja zabawa w harcerstwie, a dokładniej w 13 GZ "Zielone -" (i tutaj chciałam wyprowadzić z błędu co niektórych Wesoly druzynową 13GZ była dh. Gosia, a Ketchup był druzynowym 13 DH -, do której potem przeszliśmy). W gromadzie powoli wkraczałam na ścieżkę harcerską... jednak nie trwało to długo, ponieważ po paru miesiącach mogłam znaleść się już w drużynie harcerskiej dh. Ketchupa Wesoly Tam zdobywałam pierwsze sprawności, stopnie, otrzymałam krzyż harcerski. Zostałam zastępową. Bardzo miło wspominam te chwile i moje pierwsze obozy w Lubiatowie. Później na moim 2 bądź 3 obozie druzynowym był dh. Paweł . Tam go poznałam.
Parę miesięcy po obozie, dh. Ketchup zrezygnował z prowadzenia drużyny. Było mi trochę smutno... Smutny jednak moja rozłąka z ZHP nie trwała długo, bo zaraz potem w mojej szkole pojawił sie dh. Czosnek Wesoly i wtedy założył 14 jeszcze wtedy DH. Od początku zaczęła się zabawa, wyjazdy itp i to z większością ludzi, których wcześniej doskonale poznałam.
Bawiliśmy się świetnie. Bardzo miło razem spędzalismy czas. Z zastępowej, stałam się przyboczną. Pamiętam doskonale mój pierwszy wyjazd z 14, kiedy Paweł nie mógł z nami pojechac i to ja musiałam pełnic funkcje drużynowej. Trochę się tego obawiałam, ale jakoś sprostałam zadaniu.
Paweł wysłał mnie na kurs drużynowych za co jestem mu bardzo, bardzo wdzięczna :* Później nadal w 14 pełniłam funkcje przyboczej. Po pewnym czasie założyłam własną drużynę. Teraz 17 DH IGNICULUS.
Jakoś tak wyszło, że odeszłam... nie ważne dlaczego, z resztą już tego nie pamiętam... jednak do tej pory pozostał mi mały sentyment Wesoly
GUFI
PostWysłany: Śro 23:29, 08 Mar 2006    Temat postu:

ale ja nie wiem co mam napisac....dobra: zdecydowałam sie bo nie wiem aaa miałam okazje odejsc z 9 dh, zostalam bo ...zostałam i też chyba żadna drużyna by nie chciała takiego świra jak ja a 9 miała mnie serdecznie dość (te moje pomysły) i wogóle jeżeli ktoś chce wiedzieć więcej to sam powinien uważać na lekcjach biologii
dawid_89
PostWysłany: Czw 21:46, 02 Mar 2006    Temat postu:

Protest ! Wszyscy to wszyscy nie ma wyjątków !! Ja np. nie wiem skąd się wzięłaś Smile Nie żeby coś w tym było, ale czyż nie będzie dobrze jak każdy o każdym będzie coś wiedział ?!<i tu cie mam>Smile Nie ma to tamto. Heja banana!! (żółta skóra od banana)
GUFI
PostWysłany: Czw 20:40, 02 Mar 2006    Temat postu:

a ja się nie opiszę bo nie a w ogóle przynajmniej niektórzy wiedzą skąd się wziełam Mruga
Gumiś
PostWysłany: Sob 14:39, 04 Lut 2006    Temat postu:

Ja do 14 DH zostalem zwerbowany przez naszego wodza osobiście...
Bylo to w lubiatowie... zobaczył mnie poraz pierwszy, pośród wielu ludzi i po jego spojrzeniu od razu wiedzialem ze jestem "wybranym"...ale jeszcze nie wiedziałem do czego...
Na początku nawiązalismy konwersację na temat muzyki, ale później opowiedział mi o swojej grupie o profilu zbrojno- przestępczym...o ludziach należących do niej, o wyprawach, atrakcjach i o przedniej zabawie w Zgrzycie.
Bardzo mnie to zainteresowało, bo zawsze mi się takie dziwne zabawy podobały...więc postanowiłem przyjść na zbiórke, na którą zostałem przez niego zaproszony...
Byłem bardzo mile zaskoczony jak mnie przyjęto, mile zaskoczony ludźmi i atmosferą...i można powiedzieć, że jestem zaskoczony do dzisiaj bo nigdy się nie zawiodłem.
Nigdy bym nie pomyślał, że wyląduję w harcerstwie....ale Zgrzyt to coś wyjątkowego... coś "wery kul"...
ZGRZYT GÓRĄ!!!
Stojak
PostWysłany: Sob 12:08, 04 Lut 2006    Temat postu:

...Przechodziłem koło straży pożarnej, Zgrzyt miał tam jakieś zajęcia, usłyszałem śmiech ,,krzaczka,, ,,HE !! HE !! ,, i wtedy to właśnie zaproszono mnie do wspólnej zabawy i ......tak zostałem. Fajno, fajno.Dzięki Wesoly

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group